Spędziliśmy w Peru ponad trzy tygodnie, ni to dużo ni mało, pozwolę sobie jednak opisać pewne dość specyficzne cechy tego przemiłego narodu.
- Papierologia – czyli niezwykłe wprost zamiłowanie do wszelkiej maści druczków, paragonów i innych bezużytecznych papierów. Można powiedzieć, że Peruwiańczycy są przemysłowymi wytwórcami makulatury. Nawet w najmniejszych knajpkach – jest specjalna osoba, która starannie wypisuje każde, nawet najdrobniejsze zamówienie, robi to zazwyczaj odręcznie w 2 kopiach plus kalka dla klienta, który czeka i czeka i czeka. Wyobraźmy sobie, że idąc rano do piekarni dostaje się fakturę VAT opiewającą na jedną bułkę – paranoja. Widać Peru cierpi na chroniczną nadwyżkę lasów.
Przykłady:
a) Apteka: procedura wygląda następująco – jedno okienko, tłumaczysz co chcesz, kartka; inne okienko, dajesz kartkę, płacisz, kolejna kartka – dowód zakupu. Dopiero z tymi dwiema kartkami idzie się do trzeciego okienka po lek.
b) Bar – dyskoteka. Idziemy do barmana ten daje nam menu. Wybieramy, zamawiamy. Nie, niema tak łatwo – „Proszę iść najpierw do kasy i zapłacić.” Idziemy, więc do innego pomieszczenia gdzie znajduje się kasa, płacimy dostajemy kartkę i z powrotem do baru.
- Ciekawostka – płacimy, żeby to było takie łatwe. Do zapłacenia 30 Soli, daję kasjerowi 50, a ten przemiły jegomość robiąc minę zdechłego karpia oznajmia, że nie ma wydać, i nie, że zaraz pójdzie rozmienić. NIE MA znaczy, że NIE MA i to mój problem. Niestety jest to problem dość powszechny – każdy banknot powyżej 10 Soli stanowi nie lada problem. Poza wielkimi sieciówkami typu McDonald, KFC, nikt nigdy nie ma wydać. Cała heca ma jednak i swoje dobre strony – raz jechaliśmy taksówką za darmo, bo taksiarz nie miał jak wydać, a stanął na zakazie.
- Wyrażany przez niektórych totalny brak samodzielnego myślenia czy wręcz pewnego rodzaju ‘niedospryt’. Co po niektórzy zachowują się, jak gdyby idąc do pracy przełączali mózg w stan uśpienia.
a) Błędy w prostym dodawaniu są bardzo powszechne – często na własną niekorzyść.
b) Kilkakrotnie pytamy czy jest empanada z kurczakiem – „tak jest niema problemu.” Po czym kobieta daje nam empanadę z warzywami.
c) Zamawiamy ze znajomymi 6 chorizo, z czego najpierw 5 potem jedno dodatkowe – kobieta totalnie zmieszana nie była w stanie doliczyć się ile to wszystko kosztuje.
d) Mistrzostwo. ‘Stuart’ w autobusie podłącza mikrofon chcąc ogłosić wstępne komunikaty, nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jegomość stanął dokładnie pod głośnikiem, do którego się podłączył – sprzężenie i totalny pisk. Facet nie reaguje, gada dalej. Zwracam mu uwagę, że chyba coś jest nie tak pokazując na głośnik. „Jeszcze tylko minutka.” I ględzi dalej, aż uszy rozsadza. Po około 5 minutach nie wytrzymuję. Wstaję i wyciągam mu wtyczkę. Chyba się trochę przestraszył, bo już nie podchodził za blisko. Mikrofonu też już nie używał.
Zaznaczam, że wcale nie darzę tego narodu antypatią (wprost przeciwnie – bardzo Peruwiańczyków lubię), a większość z powyższych przykładów można tłumaczyć bardzo dużym dystansem władzy, jaki panuje w tym kraju. Oznacza to, że polecenie szefa jest święte i często ślepo wykonywane. Brak jakiejkolwiek komunikacji przełożony – pracownik. Stąd bezmyślnie wykonywane, często nieefektywne działania. Po prostu nikt nie odważy się powiedzieć szefowi, że to czy tamto trzeba robić inaczej.
Pozdrawiam
MaUpa
PS. Już wkrótce druga część recenzji piw południowo – amerykańskich. Zapraszam.