Peruwiańczycy


Spędziliśmy w Peru ponad trzy tygodnie, ni to dużo ni mało, pozwolę sobie jednak opisać pewne dość specyficzne cechy tego przemiłego narodu.
DSC_1131

 

  1. Papierologia – czyli niezwykłe wprost zamiłowanie do wszelkiej maści druczków, paragonów i innych bezużytecznych papierów. Można powiedzieć, że Peruwiańczycy są przemysłowymi wytwórcami makulatury. Nawet w najmniejszych knajpkach – jest specjalna osoba, która starannie wypisuje każde, nawet najdrobniejsze zamówienie, robi to zazwyczaj odręcznie w 2 kopiach plus kalka dla klienta, który czeka i czeka i czeka. Wyobraźmy sobie, że idąc rano do piekarni dostaje się fakturę VAT opiewającą na jedną bułkę – paranoja.  Widać Peru cierpi na chroniczną nadwyżkę lasów.

Przykłady:

a) Apteka: procedura wygląda następująco – jedno okienko, tłumaczysz co chcesz, kartka; inne okienko, dajesz kartkę, płacisz, kolejna kartka – dowód zakupu. Dopiero z tymi dwiema kartkami idzie się do trzeciego okienka po lek.

b) Bar – dyskoteka. Idziemy do barmana ten daje nam menu. Wybieramy, zamawiamy. Nie, niema tak łatwo – „Proszę iść najpierw do kasy i zapłacić.” Idziemy, więc do innego pomieszczenia gdzie znajduje się kasa, płacimy dostajemy kartkę i z powrotem do baru.

  1. Ciekawostka – płacimy, żeby to było takie łatwe. Do zapłacenia 30 Soli, daję kasjerowi 50, a ten przemiły jegomość robiąc minę zdechłego karpia oznajmia, że nie ma wydać, i nie, że zaraz pójdzie rozmienić. NIE MA znaczy, że NIE MA i to mój problem. Niestety jest to problem dość powszechny – każdy banknot powyżej 10 Soli stanowi nie lada problem. Poza wielkimi sieciówkami typu McDonald, KFC, nikt nigdy nie ma wydać. Cała heca ma jednak i swoje dobre strony – raz jechaliśmy taksówką za darmo, bo taksiarz nie miał jak wydać, a stanął na zakazie.
  1. Wyrażany przez niektórych totalny brak samodzielnego myślenia czy wręcz pewnego rodzaju ‘niedospryt’. Co po niektórzy zachowują się, jak gdyby idąc do pracy przełączali mózg w stan uśpienia.

a)      Błędy w prostym dodawaniu są bardzo powszechne – często na własną niekorzyść.

b)      Kilkakrotnie pytamy czy jest empanada z kurczakiem – „tak jest niema problemu.” Po czym kobieta daje nam empanadę z warzywami.

c)      Zamawiamy ze znajomymi 6 chorizo, z czego najpierw 5 potem jedno dodatkowe – kobieta totalnie zmieszana nie była w stanie doliczyć się ile to wszystko kosztuje.

d)     Mistrzostwo. ‘Stuart’ w autobusie podłącza mikrofon chcąc ogłosić wstępne komunikaty, nic w tym nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że jegomość stanął dokładnie pod głośnikiem, do którego się podłączył – sprzężenie i totalny pisk. Facet nie reaguje, gada dalej. Zwracam mu uwagę, że chyba coś jest nie tak pokazując na głośnik. „Jeszcze tylko minutka.” I ględzi dalej, aż uszy rozsadza. Po około 5 minutach nie wytrzymuję.  Wstaję i wyciągam mu wtyczkę. Chyba się trochę przestraszył, bo już nie podchodził za blisko. Mikrofonu też już nie używał.

Zaznaczam, że wcale nie darzę tego narodu antypatią (wprost przeciwnie – bardzo Peruwiańczyków lubię), a większość z powyższych przykładów można tłumaczyć bardzo dużym dystansem władzy, jaki panuje w tym kraju. Oznacza to, że polecenie szefa jest święte i często ślepo wykonywane. Brak jakiejkolwiek komunikacji przełożony – pracownik. Stąd bezmyślnie wykonywane, często nieefektywne działania. Po prostu nikt nie odważy się powiedzieć szefowi, że to czy tamto trzeba robić inaczej.

DSC_0365 (3)

Pozdrawiam

MaUpa

PS. Już wkrótce druga część recenzji piw południowo – amerykańskich. Zapraszam.

Podziel się !

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *